lis 09 2014

Przedwczesny wytrysk


Komentarze: 1

Witam wszystkich odwiedząjącyh mojego bloga;-)
Mam na imię Igor i mam 25 lat.

Pierwsza notatka na nowo założonym blogu poświęcona zostanie problemowi przedwczesnego wytrysku z którym zmaga się wielu z nas i niestety ja również. Przedwczesny wytrysk towarzyszy mi tak naprawdę od zawsze. Jako młody chłopak często masturbowałem się oglądając filmy porno. Wykorzystywałem każdą okazję kiedy byłem sam w domu i robiłem to nawet kilka razy dziennie jednak często pod wpływem presji oraz strachu, że ktoś może wrócić itd. Wyrobił mi się nawyk szybkiego dochodzenia. Schemat trwał przez kilka lat. Patrząc na współczesne realia dosyć późno wkroczyłem w świat prawdziwego seksu. Swoją pierwszą dziewczynę poznałem w wieku 22 lat i to właśnie z nią przeżyłem swój pierwszy raz. Początkowe "wpadki" czyli zbyt szybkie dochodzenie tłumaczyłem sobie młodym wiekiem, wkraczaniem w świat seksu, brakiem doświadczenia, buzującymi hormonami itd. Jednak problem powtarzał się za każdym razem kiedy dochodziło do zbliżenia. W seksie oralnym czułem, że dochodzę już po kilka ruchach ust dziewczyny. Podczas penetracji partnerki było podobnie (kilka ruchów np. 6 ruchów i tryskałem). Myślałem, że problem rozwiąże się sam wraz z upływem czasu (miesiące, rok)  i nabraniem doświadczenia jednak tak się nie stało. Zacząłem szukać pomocy w Internecie i tak naprawdę chwytałem się każdej opcji. Przedstawię Wam teraz metody/techniki, których próbowałem:

- picie alkoholu przed stosunkiem ( nie pomogło ponieważ albo dochodziłem równie szybko jak dotychczas albo miałem problemy z erekcją jeśli wypiłem za dużo)
- masturbacja przed seksem (nie pomogło)

- "powtórka" seks z szybkim dojściem i po kilku minutach kolejne podejście (nie pomogło -  za drugim razem również doszedłem szybko np. po 5/6 ruchach)

- mięśnie Kegla (Mięśnie Kegla ćwiczy się poprzez napinanie mięśni ud i pośladków np. podczas oddawania moczu, wstrzymanie strumienia moczu itd. - dzięki tym ćwiczeniom miałem lepszą, mocniejszą erekcję ale nie rozwiązało to w ogóle problemy wczesnego wytrysku)

- metoda zwana techniką „squeeze” (Czując moment wytrysku mężczyzna wycofuje członka z pochwy, a kobieta uciska silnie palcami miejsce poniżej żołędzi co powoduje, że podniecenie zmniejsza się i fala wytrysku nasienia ustępuje. Po chwili można kontynuować stosunek seksualny - niestety ta metoda okazała się również nieskuteczna)

- maści, żele, kremy opóźniające wytrysk też okazały się nieskuteczne (wydałem na nie mnóstwo pieniędzy)

- prezerwatywy znieczulające (nie pomogło)

- odstawienie pornografii oraz zaprzestanie masturbacji (nie pomogło)

- trening w czasie masturbacji (w momencie "dochodzenia" należy przerwać i po chwili bawić się dalej i tak kilka razy, cały czas przerywać i nie pozwalać na wytrysk, w ten sposób mózg ma się odzwyczaić od nawyku szybkego dochodzenia - efekty ? w moim przypadku praktycznie zerowe)

Niestety żadna z powyższych metod nie rozwiązała mojego problemu. Postanowiłem pójść do specjalisty seksuologa. Przedstawiłem mu swój problem oraz metody, których próbowałem. Zaproponował mi leki antydepresyjne, których skutkiem ubocznym jest opóźnienie wytrysku. Lek nazywał się ZOLOFT 50g. Brałem codziennie rano jedną tabletkę. Ku mojemu i partnerki zdziwieniu zacząłem dochodzić później niż dotychczas. Nie była to wielka różnica ale dla osób borykających się z tym problemem nawet minuta czy dwie mają wielkie znaczenie. Brałem te tabletki 2 miesiące jednak dziwnie się po nich czułem np. wciąż byłem zaspany, problemy z koncentracją, obojętność, "ugaszone" emocje tzn. nic mnie nie cieszyło itd. Najgorszym skutkiem ubocznym okazało się obniżenie libido, które opadło praktycznie do zera i problemy z utrzymaniem erekcji. Niestety leki antydepresyjne to zabójcy libido. I tak z jednego problemu wszedłem w drugi.

Po 2 letnim związku rozstałem się z dziewczyną, którą kochałem. Ona stwierdziła, że to nie jest to "coś", że uczucie wygasło itd. Był to dla mnie wielki cios. Obwiniałem się, że to z powodu naszych niepowodzeń w łóżku... jednak tego od niej nie usłyszałem ale podejrzewam, że to był główny powód. Ona miała duży temperament i chciała się kochać praktycznie codziennie a ja bałem się kolejnych zbliżeń a raczej kolejnych porażek.

Postanowiłem odstawić tabletki antydepresyjne i  dalej szukać pomocy. W między czasie spotykałem się z dziewczynami z którymi również dochodziło do seksu i niestety problem się powtarzał.Doszedłem do takiego etapu, że przestałem interesować się dziewczynami i SEKSEM.


Całe wieczory spędzałem na szukaniu innych sposobów w Internecie. Na jednym z portali przeczytałem, że problemy wczesnego wytrysku mogą być również spowodowane jakąś chorobą, podwyższony cholesterol itd. Postanowiłem więc wykonać wszystkie podstawowe badania m.in. morfologia krwi, mocz itd. i wszystko wyszło ok.  Przeczytałem również, że przedwczesny wytrysk mogą powodować anatomiczne "choroby" członka jak np. stulejka czy krótkie wędzidełko. I tutaj zapaliła się u mnie lampka gdyż podejrzewam u siebie zbyt krótkie wędzidełko.  Postanowiłem więc zapisać się na wizytę do urologa żeby rozwiać wątpliwości czy oby na pewno wszystko ok z moim "sprzętem" (wizyta za 2 tygodnie). Jeśli okaże się, ze faktycznie wędzidełko jest za krótkie, mógłbym podjąć się zabiegowi "wydłużenia" wędzidełka czyli tak naprawdę jego nacięcia i uwolnienia "napięcia" (zabieg trwa ok 15 min). Jednak jaką mam gwarancję, że ewentualny zabieg rozwiąże problem przedwczesnego wytrysku? niestety gwarancja żadna. Czy warto ryzykować?

Podzielę się z Wami wrażeniami z wizyty u urologa. Tym czasem czekam na Wasze komentarze i doświadczenia;-) pozdrawiam;-)

10 listopada 2014, 19:30
Ciekawy artykuł

Dodaj komentarz